Legendy o Bęczarce
Bęczarka » Legendy o Bęczarce
"Na Oblasku"
Na Oblasku na Krzemionkach rosło potężne drzewo. Bardzo stare, majestatyczne, szumiało nad całą okolicą. Pewnego dnia wracał tędy do domu zmęczony pracą, stary drwal. Pośród wielu leśnych drzew dostrzegł to jedno. Pomyślał, że będzie z niego dużo drewna na nowe stoły. Nazajutrz wrócił tu z siekierą i zaczął ścina to wiekowe drzewo. Jednak kiedy przyłożył siekierę do pnia, z nacięcia popłynęła krew. Pomyślał, że pewnie skaleczył sobie rękę i zaniechawszy wyrębu, wrócił do domu. W nocy nie mógł zasnąć. Wcale nie był skaleczony. Więc skąd krew na drzewie? Ledwie brzask rozbielał ciemności, wrócił do lasu. Rana w drzewie wciąż krwawiła. Padł na kolana i długo modlił się do Boga i Ducha Świętego, by go oświecił, co ma czynić. Kiedy wstał z kolan, twarz miał pogodną i spokojną. Wkrótce wrócił w to miejsce ze świętymi obrazami, aby je przybić do owego drzewa, na znak, ze jest to miejsce Panu Bogu poświęcone. Kiedy dokończył swego dzieła, dostrzegł, że u stóp drzewa bije małe źródełko.
Z czasem ludzie przekonali się, że ta woda ma uzdrawiającą moc.
Obrazy zawieszone na drzewie są do dziś, a ludzie dbają o to miejsce, jak o rzadko które. Mieszkańcy Bęczarki wierzą w cudowną moc drzewa. Przynoszą do niego kwiaty i znicze.
A co się stało z pobożnym drwalem? Ponoć od tej pory nie ściął ani jednego drzewa, ale też nie stracił na tym, bo dożył sędziwych dni w spokoju i dostatku.
Jednak nie wszyscy potrafili uszanować święte miejsce. Zdarzyło się, że nabył ów kawałek lasu ze świętym drzewem i źródełkiem człowiek, który we wszystko był bogaty, oprócz pobożności. Przez kilka lat drzewo po staremu stało sobie w spokoju, a ludzie bez przeszkód przychodzili tu, by się modlić, czerpać wodę ze źródełka i znosić kwiaty.
Jednak przyszła sroga zima i nowy właściciel postanowił, że tym razem zetnie drzewo na opał. Poszedł z siekierą, głuchy na błagania ludzi, by zaniechał tego zamiaru. Im bardziej ludzie nalegali, tym większa była jego determinacja. Zamachnął się z całych sił i ugodził siekierą pień. Odpowiedział mu potężny, głuchy jęk. Nie przejął się tym zanadto. Ciął zawzięcie dalej, a za każdym razem odpowiadał mu jęk coraz słabszy, cichszy…
Zmęczony zamknął oczy. Kiedy je otworzył, zobaczył, że z martwego już drzewa cieknie krew. Nie na żarty przeraził się hardy człowiek. Na kolanach przepraszał Boga za to, co zrobił. Sam ufundował nowy obraz i często przychodził na Oblasek, do wizerunku Matki Boskiej, by się modlić, dziękować , składać kwiaty.
Legenda pochodzi z książki: Legendy Ziemi Myślenickiej
Autor: Witalis – Zdrzeniecka Anna (oprac.)
Wydawnictwo: Witryna Wydawnicza STRONA
Miejsce wydania: Trzebunia, 2003
Zobacz także artykuł: Kapliczki Bęczarki